Gdy byłem brzdącem, już wtedy ojciec zabierał mnie na ryby. Jego wiedza oraz doświadczenie pomogły mi rozwijać wędkarski świat. Mój guru pokazał, jak w domu zrobić skuteczne wahadła lub w prosty sposób wytłoczyć listki do blach wirowych. Od tej chwili, większe i mniejsze wędkarskie precjoza nie były już dla mnie żadną tajemnicą. Częste wypady w rejony Warmi i Mazur stały się celem rodzinnych podróży. Apogeum mojego hobby osiągnąłem kilka lat później, gdy zacząłem robić zupełnie inne przynęty. Strugałem je z lipowego drzewa, oklejałem foliami, malowałem wzory a potem to wszystko lakierowałem. Szybko się okazało, że tą przynętą trafiłem w dziesiątkę. Kupując za grosze pierwszego Trabanta wiedziałem, że będzie mi tyłek z wędkami woził po całej Polsce. Solina, Śląskie, Opolskie, Dolnośląskie, Wielkopolska itd., wszędzie już było blisko. Jednak najlepiej mi było w domu; Wisła, Bug i Narew były mą codziennością. W tych rzekach nauczyłem się łowić sumy. Z czasem ogromne sumy.
Tysiące zdjęć, dokumentujące połowy zdumiewających okazów sprowokowały mnie do podzielenia się wiedzą. Ta książka opowiada moją historię, począwszy od dziecka, po życie dorosłego wędkarza. Między wierszami znajdziecie w niej moją receptę na łowienie dużych ryb.
By Wasze wędkarskie marzenia, jak najszybciej spełniały się.
Szczerze życzę.
Najnowsze komentarze